Kilka lat temu wiele osób decydowało się na zaciągnięcie kredytu we franku szwajcarskim. Niestety dzisiaj, w wielu przypadkach, kredytobiorcy zmuszeni są do spłaty większego zobowiązania niż pierwotnie zaciągnięte. Czy ich długi wykupi BGK?
Wszystko w związku ze zmianą cen franka, który dramatycznie podskoczył z pułapu około 2 do ponad 3 zł. Pierwotnie tanie kredyty, ostatecznie okazały się zobowiązaniem znacznie przekraczającym możliwości finansowe osób, które je zaciągały.
Kto zawinił?
Za taki obrót spraw trudno kogokolwiek winić. Z jednej strony klienci zbyt pochopnie uwierzyli w możliwość pożyczenia tanich pieniędzy, a – z drugiej – banki chętnie udzielały kredyty we franku szwajcarskim, nie przestrzegając kredytobiorców do czego może doprowadzić takie nieprzemyślenie decyzji o jego wzięciu i gwałtowana zmiana kursu. Tak czy inaczej spłacenie niejednego zobowiązania jest dziś sporym problemem. W związku z tym pojawiają się inicjatywy, których celem ma być ulżenie kredytobiorcom.
Czy BGK pomoże osobom zadłużonym we franku?
Związek Banków Polskich (ZBP) i Komitet Finansowania ds. Nieruchomości wyszedł z pomysłem, o którym wspomniał Jacek Furga z ZBP w wywiadzie dla “Rzeczpospolitej”, wykupu mieszkań osób zadłużonych we franku. Miałoby to polegać na tym, że Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) wykupi mieszkania osób mających problem ze spłatą kredytu hipotecznego zaciągniętego we franku szwajcarskim.
Co dalej po wykupie mieszkania?
Wykup mieszkania to jedno, pytanie jednak – co będzie dalej? Otóż, BGK proponuje, aby osoby których mieszkanie kupiło, a które wyraziły na to zgodę, wciąż mogły mieszkać w lokalu, ale już nie jako właściciele lecz najemcy. Warto dodać, że zmiana własności w prawo najmu jest poważnie brana pod uwagę, ale nie jest jedynym rozwiązaniem jakie rozpatruje ZBP.
Co dalej będzie się działo z takim mieszkaniem?
Lokal dłużnika przejąłby fundusz inwestycyjny zajmujący się inwestowaniem. Mieszkanie zostałoby wynajęte, oczywiście pierwszeństwo wynajmu mieliby dotychczasowi właściciele, którzy podpisali umowę najmu na określony czas. Miesięczne obciążenie takiego najemcy byłoby mniejsze o ratę kredytu i spłacałby on tylko czynsz. Innymi słowy, chodzi o to, aby taki “klient” pozbył się on uciążliwego długu i został najemcą.
Czy uważacie, że takie rozwiązanie jest dobrym pomysłem? Czy nie jest to przypadkiem zbyt duża ingerencja w rynek?